czwartek, 5 stycznia 2017

Bruksela

Jak widać nowy rok - nowy ja. 5. dzień stycznia, 4. wpis na blogu (wiadomo, że pierwszy stycznia nigdy się nie liczy)

Co prawda byłem tam już jakiś czas temu, ale blog przeżywał wtedy akurat kryzys egzystencjalny. Mowa oczywiście o Brukseli. Żeby nie rozpisywać się na strony bzdur o pogodzie itp., przedstawię tylko kilka prostych obserwacji
1. Państwo opiekuńcze o większym stopniu zaawansowania, od naszego. Było tak: jednego dnia szalał dość silny wiatr (coś jak orkan Barbara ostatnio). Co zrobiły władze miasta? Postanowiono wszystkie parki i skwerki (tereny z drzewami) "pozamykać" taką pasiastą taśmą, żeby głupie ludzie nie poginęły pod upadającymi konarami. Zabawne.
2. Miasto w strachu. Na ulicach, placach i w metrze pełno uzbrojonych patroli. Mit wyśnionego Zachodu jest już przeszłością. Brakuje nam do nich jeszcze odpowiednich zarobków, ale mamy coś ważniejszego - większe bezpieczeństwo. Póki co.
3. To dziadostwo ze zdjęcia. Jest duże. Jest naprawdę duże; większe, niż myślałem.
4. Obok tego czegoś jest park, w którym latają papugi (nawet jesienią)
5. No i ostatnia obserwacja: największą atrakcją miasta jest ok. 20cm figurka sikającego chłopca, która jest rozczarowująca pod każdym względem. Ot, dzieło sztuki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz