Kilka słów o dzisiejszym dziennikarstwie, głównie w wydaniu internetowym, bo z takim mam styczność. Już dawno zdano sobie sprawę, że w nagłówku artykułu można wpisać cokolwiek, jeżeli postawi się po tym znak zapytania (ja chyba nie muszę się z tym liczyć). Pod powyższym tytułem mogłaby się znajdować np. bzdurna relacja z komputerowej symulacji, jaką przeprowadził sobie piętnastoletni dziennikarz.
A żeby znaleźć absurdalne nagłówki nie trzeba w ogóle zbierać informacji, robić researchu. Wystarczy wejść na jeden z portali.
Szariat w Polsce? Muzułmanie odpowiedzieli polskim internautom.
Koniec Beaty Szydło? Już jutro może zostać bezrobotna.
Wymowne zdjęcie Macrona. Fotografia robi furorę w sieci.
I wisienka na torcie, sezonowo powracający wpis: Kolejny klub chce Lewandowskiego. Niespodziewane wieści. (pisząc tyutł nie widziałem jeszcze tego artykułu, ale nie zawiedli mnie).
A o czym to jest? O niczym. O tym, że angielska gazeta napisałą o Lewandowskim, a napisała rzeczy, które powtarza się od miesiąca. "Robiące furorę" zdjecie Macrona to po prostu portet na tle otwartego okna. Ale kliknięcia się zgadzają
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz